Koniec uprzejmości

Koniec uprzejmości

Koniec uprzejmości

Druga fala sankcji USA wobec Rosji może zmienić oblicze wojny

 

Rosja w ostrym tonie zareagowała na zapowiedź prezydenta USA Donalda Trumpa, który potwierdził gotowość wprowadzenia drugiego etapu sankcji wobec Kremla. Władze w Moskwie, zamiast sygnałów gotowości do negocjacji, oskarżyły – co nie jest żądnym zaskoczeniem – Europę i Ukrainę o „wciąganie Ameryki w swoją orbitę”, a same Stany Zjednoczone o „polityczny szantaż”.

– Żadne sankcje nie będą w stanie zmusić Rosji do zmiany stanowiska – oświadczyli rzecznicy Władimira Putina, cytowani przez Sky News.

Te ostre słowa płynące z Kremla były reakcją na wypowiedź Donalda Trumpa, który w niedzielę, odpowiadając na pytania dziennikarzy, nie miał wątpliwości, że sankcje zostaną rozszerzone.

Trump poinformował także, że w najbliższych dniach do Waszyngtonu przyjadą europejscy przywódcy, aby przedyskutować strategie zakończenia wojny na Ukrainie. Dodał, że planuje rozmowę z Władimirem Putinem. – Nie jestem zadowolony z tego, co się dzieje. Mam nadzieję, że uda się znaleźć rozwiązanie. Ale nic w tej wojnie mnie nie zadowala – podkreślił amerykański prezydent.

Wypowiedzi członków administracji USA jasno wskazują, że Biały Dom zamierza zwiększać presję ekonomiczną na Rosję. Sekretarz Skarbu Scott Bessant zaznaczył, że Waszyngton jest gotów zastosować sankcje o realnej sile uderzenia, które mogą zmusić Putina do rozmów pokojowych.

Z kolei Keith Kellogg, specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych ds. Ukrainy, odniósł się do ostatnich rosyjskich ataków, w tym do ostrzału budynku Gabinetu Ministrów w Kijowie. – Rosja nie wykazuje żadnej woli dyplomatycznego zakończenia wojny. To kolejna eskalacja. Zachód nie może pozostawać bierny – ocenił, dodając, że tylko zdecydowana presja gospodarcza i militarna może zmusić Kreml do zmiany postawy.

Według Kellogga sankcje same w sobie mogą nie wystarczyć, jeśli nie będą połączone z realnym wsparciem dla Ukrainy. Amerykański dyplomata podkreślił, że każda zwłoka w pomocy wojskowej dla Kijowa daje Rosji przestrzeń do odbudowy siły i kontynuowania agresji. – To nie czas na półśrodki, ale na działania, które pokażą Moskwie, że nie da się wygrać wojny poprzez terror wobec cywilów – stwierdził.

Kreml gra na propagandę i czas – jak od wieków

Choć Moskwa oficjalnie twierdzi, że sankcje „nie zrobią na niej wrażenia”, eksperci wskazują, że rosyjska gospodarka znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji. Dochody z eksportu ropy i gazu są poważnie ograniczone przez pułapy cenowe i odwrót wielu tradycyjnych klientów. Kreml próbuje łatać budżet sprzedażą surowców do Chin czy Indii, jednak wymaga to dużych rabatów i nie rekompensuje strat.

Jednocześnie Rosja wykorzystuje propagandę, by przekonać swoje społeczeństwo, że wojna to „obrona przed Zachodem”, a sankcje – „próba zdławienia rosyjskiej suwerenności”. Taka narracja ma odwracać uwagę od realnych skutków ekonomicznych i utrzymywać mobilizację społeczeństwa wokół Putina, według zasady tzw. oblężonej twierdzy.

Sankcje

Choć sankcje są dla Moskwy coraz dotkliwsze, nie są w stanie zatrzymać rosyjskiej machiny wojennej natychmiast. Kreml od lat budował mechanizmy omijania restrykcji, korzystając z pośredników i sieci powiązań gospodarczych w Azji, na Bliskim Wschodzie czy w Ameryce Łacińskiej. Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów jest tzw. „flota cieni”, czyli nieprzejrzysta sieć tankowców pływających pod banderami państw trzecich, które przewożą rosyjską ropę z pominięciem formalnych kanałów.

Drugim narzędziem są waluty alternatywne i kryptowaluty. Rosja, odcięta od systemu SWIFT w części transakcji, próbuje zwiększać rozliczenia w juanie, rupii czy lirze, a także korzysta z giełd kryptowalutowych. Choć takie metody nie są w stanie zastąpić globalnego systemu finansowego, pozwalają Kremlowi kupować sprzęt, elektronikę i półprzewodniki potrzebne do produkcji uzbrojenia.

Nie mniej istotne jest zjawisko omijania sankcji przez układ BRICS. Rosja wykorzystuje swoje powiązania z Indiami, Chinami, Brazylią i Republiką Południowej Afryki, aby łagodzić skutki restrykcji. Mechanizm ten obejmuje m.in. sprzedaż ropy i gazu z wykorzystaniem tzw. „floty cieni”, rozliczenia we wspomnianych wyżej lokalnych walutach (juanie, rupie, realach czy randach), a także korzystanie z alternatywnych systemów płatności poza dolarem i euro. Indie oraz Chiny kupują rosyjską ropę po znacznie niższych cenach, a następnie reeksportują ją na rynki światowe z zyskiem. W ten sposób Kreml utrzymuje dopływ gotówki, ale jednocześnie coraz mocniej uzależnia się od decyzji i interesów partnerów z BRICS. Analitycy podkreślają, że ta „wymuszona integracja” nie rozwiązuje problemów Moskwy – raczej pogłębia jej izolację wobec Zachodu, czyniąc z Rosji surowcowego junior partnera Pekinu i New Delhi.

Dodatkowo część państw Ameryki Łacińskiej i Afryki – w tym Wenezuela, Iran czy Algieria – otwarcie lub po cichu współpracuje z Rosją, dostarczając jej sprzęt wojskowy bądź umożliwiając handel surowcami poza kontrolą Zachodu. To sprawia, że „druga faza sankcji”, zapowiedziana przez Donalda Trumpa i jego administrację, będzie musiała objąć nie tylko samą Rosję, ale również jej sieć partnerów i pośredników.

Potencjalne skutki dla Ukrainy i Europy

Jeśli zapowiedziane przez USA restrykcje zostaną wprowadzone w pełnym zakresie – obejmując zamrożenie aktywów największych rosyjskich banków, pełną blokadę eksportu surowców energetycznych oraz uderzenie w elity oligarchiczne to Rosja znajdzie się w sytuacji bez precedensu od czasu rozpadu Związku Sowieckiego. Zamrożenie aktywów największych banków – takich jak Sberbank czy WTB – odcięłoby Moskwę od możliwości swobodnego prowadzenia rozliczeń międzynarodowych. Oznaczałoby to paraliż wielu transakcji finansowych, utrudnienia w obsłudze długu publicznego i faktyczne odcięcie rosyjskich firm od globalnego systemu finansowego.

Pełna blokada eksportu surowców energetycznych – ropy, gazu czy węgla – byłaby ciosem jeszcze dotkliwszym. Energetyka stanowi bowiem fundament rosyjskiej gospodarki, odpowiadając nawet za 40 proc. wpływów budżetowych. Brak środków z tego źródła mógłby zmusić Kreml do gwałtownych cięć w wydatkach wojennych i socjalnych, co wprost przełożyłoby się na spadek poparcia społecznego dla reżimu Putina.

Uderzenie w elity oligarchiczne – poprzez blokadę ich majątków, kont i możliwości podróży – mogłoby z kolei rozbić kruchą lojalność wewnątrz rosyjskiego systemu władzy. Wielu z najbogatszych Rosjan od dawna balansuje pomiędzy popieraniem Putina a próbą ochrony własnych interesów na Zachodzie. Kolejna fala sankcji może tę równowagę zburzyć i doprowadzić do narastających konfliktów wewnętrznych w rosyjskich elitach władzy. Oligarchowie, którzy do tej pory balansowali pomiędzy lojalnością wobec Kremla a ochroną własnych interesów w Europie i USA, mogliby uznać, że koszt dalszego popierania Putina staje się zbyt wysoki. Tego rodzaju pęknięcia były już widoczne w przeszłości – choćby po aneksji Krymu w 2014 roku – ale dopiero obecny zakres sankcji wydaje się mieć odpowiedni potencjał, aby realnie wstrząsnąć podstawami systemu politycznego w Moskwie.

Rosja, pozbawiona wpływów z eksportu i dostępu do globalnych rynków finansowych, może stanąć w obliczu dramatycznych wyborów gospodarczych. Deficyt budżetowy, spadek wartości rubla i odpływ zagranicznych inwestycji stworzą presję, której Kreml nie będzie w stanie długo ignorować. W tej sytuacji wojna z Ukrainą, dotąd przedstawiana jako „operacja specjalna” i narzędzie mobilizacji społeczeństwa, może stać się ciężarem nie do udźwignięcia.

Jak zauważają niektórzy analitycy, sankcje ekonomiczne mogą w perspektywie kilku lat okazać się skuteczniejsze niż działania militarne, bo podkopują fundamenty rosyjskiego systemu od środka. To nie czołgi czy rakiety, lecz pusty budżet i sfrustrowane elity mogą zmusić Putina do ustępstw. Stąd też determinacja administracji Donalda Trumpa, by wprowadzić „drugą fazę” restrykcji w maksymalnym zakresie.

Dla Ukrainy i całego Zachodu oznacza to, że cierpliwość i konsekwencja mogą przynieść oczekiwane efekty – wato o tym pamiętać, ponieważ Kreml działa zawsze metodycznie i z zimną krwią. Moskwa, która jeszcze niedawno zdawała się odporna na presję, dziś zaczyna coraz wyraźniej odczuwać ciężar sankcji i izolacji międzynarodowej. Każdy kolejny pakiet restrykcji, każde ograniczenie technologiczne i finansowe oraz każdy gest solidarności wobec Kijowa zmienia układ sił w tej wojnie.

Warto zauważyć, że wojna na Ukrainie to nie tylko konflikt o granice, lecz także zderzenie dwóch modeli cywilizacyjnych – autorytarnego, imperialnego projektu Moskwy oraz demokratycznego, opartego na współpracy i rządach prawa modelu Zachodu. Dlatego też sankcje nie są jedynie narzędziem nacisku gospodarczego, ale także elementem szerszej strategii obrony wartości, na których opiera się wspólnota euroatlantycka.

Dla Polski i państw Europy Środkowo-Wschodniej kluczowe jest utrzymanie jedności Zachodu. Historia pokazuje, że Rosja często próbowała rozgrywać poszczególne państwa przeciwko sobie, oferując jednemu ustępstwa, a innym grożąc represjami. Tym razem jednak strategia Putina napotyka coraz większy opór – zarówno w Waszyngtonie, jak i w stolicach europejskich.

Jednocześnie pojawia się pytanie, jak długo Rosja będzie w stanie finansować swoją wojnę. Utrata części rynków zbytu, technologiczna izolacja i narastające problemy wewnętrzne mogą doprowadzić do sytuacji, w której dalsza agresja stanie się nie do utrzymania. Wtedy sankcje okażą się nie tylko środkiem nacisku, lecz również katalizatorem wewnętrznych przemian w samej Rosji, może nawet rewolucyjnych.

Koniec uprzejmości

W tym kontekście deklaracja Donalda Trumpa o gotowości wprowadzenia drugiego etapu sankcji nabiera szczególnego znaczenia. To sygnał, że USA są zdeterminowane, aby nie tylko powstrzymać rosyjską ofensywę, ale także doprowadzić do zasadniczej zmiany kalkulacji Kremla. Polityka „drugiego etapu sankcji” ma jasno pokazać Moskwie, że dalsze przedłużanie wojny nie jest opcją korzystną ani możliwą do utrzymania w dłuższej perspektywie.

O ile pierwsze pakiety restrykcji można było obejść – dzięki wsparciu ze strony państw takich jak Indie, Chiny czy Turcja – o tyle kolejne uderzenie, skoordynowane z największymi gospodarkami Zachodu, może stworzyć Rosji realne problemy egzystencjalne. Zamrożenie aktywów państwowych banków, blokada eksportu kluczowych surowców i paraliż finansowy oligarchów to scenariusz, który nie tylko osłabi potencjał Moskwy, ale również podważy fundamenty jej władzy wewnętrznej.

Warto dodać, że sankcje mają również wymiar psychologiczny. Kreml, przyzwyczajony do narracji o „niezwyciężonej Rosji”, staje wobec perspektywy międzynarodowej izolacji, która odbija się nie tylko na elitach, ale i na zwykłych obywatelach. Drożejące produkty, braki technologiczne, ograniczenia w podróżach i utrata perspektyw gospodarczych – to wszystko zaczyna tworzyć narastające napięcie społeczne.

Eksperci podkreślają, że ostateczny efekt sankcji zależy od konsekwencji i cierpliwości Zachodu. Putin natomiast z całym swoim aparatem reżimu liczy na zmęczenie wojną, rozłam w NATO i wewnętrzne konflikty w Unii Europejskiej. Jednak determinacja USA i rosnąca świadomość strategicznego zagrożenia w Europie Środkowej sprawiają, że taki scenariusz staje się coraz mniej prawdopodobny.

Dla Ukrainy oznacza to, że Zachód nie ogranicza się już jedynie do wyrazów wsparcia czy symbolicznych gestów solidarności, ale faktycznie buduje długofalową strategię osłabienia rosyjskiego potencjału. Kolejne pakiety sankcji, blokady technologiczne i finansowe oraz coraz większe dostawy uzbrojenia sprawiają, że Kijów zyskuje realne narzędzia do obrony i odzyskiwania okupowanych terytoriów. Putin oczywiście może nadal prowokacyjnie zapraszać Zełenskiego do Moskwy, ale na politykach Zachodu nie robi to już najmniejszego wrażenia.

To także sygnał polityczny – Ukraina pozostaje częścią zachodniego świata i nie zostanie pozostawiona sama sobie w obliczu rosyjskiej agresji. Włączenie Kijowa do globalnych rozmów gospodarczych i bezpieczeństwa, w tym dyskusji na forum G20 czy NATO, staje się naturalnym elementem strategii, której celem jest trwałe osadzenie Ukrainy w strukturach euroatlantyckich.

Z perspektywy Kremla takie działania oznaczają stopniowe zamykanie dla niego przestrzeni manewru. Rosja, dotąd licząca na zmęczenie wojną wśród krajów Zachodu, musi teraz mierzyć się z perspektywą jeszcze głębszej izolacji i dalszej utraty wpływów. I choć Moskwa wciąż straszy eskalacją – czy to energetyczną, czy militarną – coraz trudniej jej podtrzymywać narrację o „odporności na sankcje”, co widać wyraźnie chociażby po histerycznej reakcji rzeczników Kremla po ich zapowiedzi.

W tej sytuacji zapowiadany „drugi etap” sankcji jawi się nie tylko jako narzędzie ekonomiczne, ale i jako sygnał polityczny: Zachód nie cofnie się przed żadnym krokiem, jeśli Rosja nie zakończy wojny i nie rozpocznie rzeczywistych negocjacji pokojowych.

Podsumowanie

Wypowiedzi prezydenta Donalda Trumpa i przedstawicieli jego administracji jasno wskazują, że USA są gotowe na uruchomienie „drugiego etapu” sankcji wobec Rosji. Pakiet może objąć zamrożenie aktywów największych rosyjskich banków, pełne embargo na eksport surowców energetycznych oraz sankcje personalne wobec elit oligarchów związanych z Moskwą. Kreml reaguje nerwowo, oskarżając Zachód o „szantaż polityczny” i „ingerencję w sprawy wewnętrzne”.

Wielu zachodnich analityków podkreśla jednak, że rosyjska gospodarka, dotąd wspierana sprzedażą surowców do Indii i Chin, staje się coraz bardziej zależna od państw trzecich i podatna na kolejne restrykcje. Dla Ukrainy oznacza to, że wsparcie sojuszników nie słabnie – przeciwnie, zyskuje strategiczny wymiar i jest elementem szerszego planu osłabienia potencjału militarnego Moskwy.

To również sygnał polityczny: Zachód nie zamierza ograniczać się jedynie do deklaracji. Kolejne sankcje mają być realnym narzędziem zmuszającym Kreml do zmiany kursu, a jednocześnie potwierdzeniem, że Ukraina jest integralną częścią wspólnoty euroatlantyckiej.

 

Mariusz Paszko

Słowa kluczowe: sankcje USA, Rosja, Donald Trump, Władimir Putin, Ukraina, wojna, gospodarka rosyjska, Kreml, sankcje gospodarcze, bezpieczeństwo międzynarodowe

Źródła: Sky News, Unian.net, The War Zone, Forbes, Financial Times, Reuters, Carnegie Endowment for International Peace

 

 

Website |  + posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *