Dzień Edukacji Narodowej

Dzień Edukacji Narodowej

14 października – Dzień Edukacji Narodowej

Obchodzony przed kilkoma dniami Dzień Edukacji Narodowej skłania do refleksji nad rolą pedagogów w wychowaniu młodego pokolenia Polaków w czasach, gdy szkoła staje się coraz bardziej zsekularyzowana, a autorytetami dla uczniów stają się influenserzy z mediów społecznościowych czy osoby ze świata show-biznesu. Warto jednak pamiętać, że każdy młody człowiek ma w sobie potencjał i talenty, które należy rozpoznać, rozwijać i oszlifować niczym diament. Nauczyciel odgrywa znaczącą rolę w prowadzeniu uczniów na ścieżce edukacyjnej, ważne jest, aby potrafił doceniać, nagradzać i podchodzić do swoich wychowanków z cierpliwością, pasją i świadomością odpowiedzialności, jaka spoczywa na jego barkach.

Szwajcarski franciszkanin o. Grzegorz Girard (1765–1850) w swoich tekstach na temat wychowania człowieka nawiązywał do filozofa Jeana Jacques’a Rousseau, który pisał, że pedagog przede wszystkim powinien ukochać przekazywanie wiedzy i kierować się naturalnym rozwojem dziecka. Girard podkreślał, że wychowawca, szanując aktywność ucznia, winien kierować rozwojem jego charakteru, zapobiegać upadkom i pobudzać dobre strony osobowości. Celem nauczania miało być  jak pisał  „wyrobienie umysłu i serca”, a nie tylko rozwijanie pamięci, choć i ta jest ważna. Ojciec Girard porównywał edukację do matczynego wychowania: matka nie uczy najpierw gramatyki ani zasad ortografii, lecz rozmawia z dzieckiem prostymi słowami, a ta rozmowa i słuchanie rozwijają mowę.

Wydaje się, że dziś nauczyciele, a także wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób mają kontakt z młodymi ludźmi  powinni czerpać inspirację z dorobku dawnych pedagogów. Uczyli oni, że wychowawca ma łączyć formację intelektualną z kształtowaniem charakteru, zakorzenieniem w wierze i świadomości obowiązków wobec Ojczyzny.

Ten trójmian: rodzina – Kościół – szkoła, tak silnie obecny w prasie katolickiej epoki, nie był pustym hasłem, lecz realnym programem nauczania. W miesięczniku „Rycerz Niepokalanej” można znaleźć artykuł poświęcony encyklice Piusa XI o chrześcijańskim wychowaniu młodzieży z 1929 roku „Divini Illius Magistri”, w której papież przypomina:

„Kto twierdzi, że dziecko należy wyłącznie do państwa, staje w sprzeczności z ogólnym przekonaniem ludzkości”.
„Pierwszeństwo rodziny i Kościoła nie krzywdzi państwa, któremu przypada misja zapewnienia spokoju i dóbr doczesnych społeczeństwu.”

Słowa te stały się dla wielu nauczycieli drogowskazem: szkoła nie może zawłaszczać wychowania, lecz ma je współtworzyć z domem i parafią.

W tej refleksji nad kształceniem dzieci i młodzieży warto odwołać się także do koncepcji pedagogicznej bł. Edmunda Bojanowskiego (1814–1871), która powstała ponad 150 lat temu, ale pozostaje nadal aktualna. Bojanowski – twórca ochronek wiejskich podkreślał bowiem ważność wczesnego wychowania oraz ogromne znaczenie i trwałość doświadczeń okresu dziecięcego dla późniejszego rozwoju osoby. Był on głęboko przekonany, że rozwinięte w tym okresie możliwości, zgodnie z wrodzonymi skłonnościami, mają charakter trwały i wywierają wpływ na postawy i zachowania człowieka przez całe życie. Wyrażał on bowiem przekonanie, że „od dzieci należy zacząć odrodzenie ludzkości” – gdyż jak pisał –  „od wstępu zaczniemy, a postęp się znajdzie”.  Kładł on duży nacisk na integralny rozwój, codzienny rytm pracy, modlitwy, zabawy i nauki oraz na czułe, wymagające towarzyszenie wychowawcy.

Siostra Urszula Ledóchowska, organizatorka szkół i internatów, jasno formułowała „dwa zadania”: wychowanie „dla Ojczyzny niebieskiej” i „dla ojczyzny ziemskiej”. W praktyce oznaczało to rzetelność w nauce, dyscyplinę, służbę i pogodę ducha, a także aktywność społeczną, zaangażowanie w koła zainteresowań i akcje wolontaryjne, śpiew, sport, kształtujące patriotyzm czynny, codzienny, a nie odświętny.

Ks. Bronisław Markiewicz, wychowawca młodzieży ubogiej, akcentował wychowanie do uczciwości i trzeźwości przez pracę, modlitwę i samodyscyplinę. Patriotyzm wyrastał tu z cnoty: miłość Ojczyzny to wierność obowiązkom, troska o dobro wspólne i gotowość do ofiary, bez patosu, lecz z codzienną rzetelnością. Badacze jego myśli zwracają uwagę, że religia „wychowuje do uczciwości”, a rodzice są pierwszymi nauczycielami miłości do Polski.

Jak przełożyć te inspiracje z dawnych lat na dzisiejszą praktykę szkolną?

Po pierwsze, należy zwrócić uwagę uczniów na integralność: nauczyciel nie uczy tylko „przedmiotu”, lecz człowieka, a styl bycia, sposób zachowania, używane słownictwo i kulturalne zwroty osobowe, punktualność, pracowitość i rzetelność są formacją charakteru. Po drugie, trzeba pamiętać o zakorzenieniu wychowanków w kulturze i tradycji własnego narodu: znajomość historii miejsca, swojej miejscowości, szkoły, upamiętnienie rocznic ważnych wydarzeń, obchody świąt państwowych, religijnych, pamięć lokalna, służba seniorom i potrzebującym to warsztat miłości do Ojczyzny. Po trzecie, cnota i praca: konsekwentne wychowanie do uczciwości, trzeźwości i odpowiedzialności, także w cyfrowym świecie. Po czwarte, wspólnota, szkoła spleciona z rodziną i parafią, to nie anachronizm, lecz realizm, który międzywojenna literatura potrafiła trafnie nazwać i opisać. Współcześnie jednak często zauważa się, że nie przywiązuje się do tego należytej uwagi, zwłaszcza w publicznych placówkach oświatowych.

Dziś, gdy edukacja mierzy się z kryzysem autorytetu i sukcesywnym zastępowaniem książek przez urządzenia elektroniczne, powrót do tej tradycji nie oznacza zacofania, ale odwagę wymagania i czułości zarazem. Pedagog, jak uczyli klasycy jest świadkiem wartości: pokazuje, że wiara i polskość się dopełniają, a miłość Ojczyzny zaczyna się od codziennego, „robię jak najlepiej to co do mnie należy” i „służę innym”. W XIX i XX wieku, w tym szczególnie trudnym dla Polski czasie utraty niepodległości, narodowe odrodzenie  dokonywało się w dużej mierze poprzez kulturę, edukację i wychowanie. Polscy pedagodzy, działający zarówno w kraju, jak i na emigracji, postrzegali edukację jako narzędzie zachowania tożsamości narodowej, kształtowania charakteru i przygotowania obywateli do przyszłego odrodzenia państwa. Grzegorz Piramowicz w dziele „Powinności nauczyciela” podkreślał moralny obowiązek wychowawcy wobec ucznia i narodu, wskazując, że nauczyciel powinien „być wzorem cnót, rozumu i umiarkowania”.

Z kolei mąż stanu Hugo Kołłątaj (1750-1812), jako reformator szkolnictwa, widział w edukacji narzędzie budowy społeczeństwa obywatelskiego. Głosił potrzebę wychowania patriotycznego, które miało przygotować uczniów do odpowiedzialności za wspólnotę narodową.

Karol Libelt (1807–1875) – filozof, działacz społeczny, uczestnik powstania listopadowego, a zarazem jeden z najważniejszych przedstawicieli tzw. szkoły poznańskiej uważał, że naród to wspólnota moralna i duchowa, a edukacja powinna służyć utrwalaniu tych wartości. Celem wychowania było nie tylko przekazanie wiedzy, ale też kształtowanie „sumienia narodowego” i wychowanie ludzi prawych, wiernych Bogu, Ojczyźnie i pracy. Podkreślał on, że „każda nauka, jeśli nie służy człowiekowi i narodowi, traci swój sens”. W jego koncepcji pojawia się także idea edukacji jako służby – nauczyciel miał być „misjonarzem kultury narodowej”, a szkoła – „świątynią ducha narodowego”.

August Cieszkowski, filozof i działacz społeczny (1814-1894) w swoim dziele Ojcze nasz oraz w innych pismach wskazywał, że celem wychowania jest pełny rozwój człowieka – intelektualny, moralny, religijny i społeczny. Postulował, by edukacja była dostępna dla wszystkich, niezależnie od pochodzenia.

Szczególnie istotną rolę w wychowaniu najmłodszego pokolenia Polaków odegrała Maria Weryho-Radziwiłłowiczowa (1858–1944), która jest uznawana za pionierkę edukacji przedszkolnej w Polsce. Tworzyła nowoczesne programy inspirowane pedagogiką Friedricha Fröbla, propagując naukę przez zabawę, ruch i obserwację świata. Dzięki jej działalności powstały pierwsze przedszkola w Warszawie i innych miastach, a idea wczesnej edukacji zyskała trwałe miejsce w systemie oświaty. Polska pedagogika XIX wieku miała charakter głęboko narodowy i humanistyczny. W warunkach braku własnego państwa szkoła stała się miejscem obrony języka, kultury i tradycji.

W szkołach przedwojennych ogromną wagę przywiązywano do wychowania narodowego i moralnego. Uczniowie mieli uczyć się nie tylko wiedzy, lecz także dyscypliny, szacunku i pracy nad sobą. Nauczyciel był autorytetem i często wzorem postaw obywatelskich. Wychowanie patriotyczne przenikało niemal wszystkie przedmioty – od języka polskiego po historię i geografię – a jego celem było kształtowanie poczucia dumy z polskości oraz świadomości wspólnoty narodowej. W programach nauczania dominowały przedmioty humanistyczne i klasyczne, odzwierciedlające przekonanie, że prawdziwe wykształcenie wymaga kontaktu z kulturą zachodnioeuropejską, wyrastającą z trzech filarów: filozofii greckiej, tradycji rzymskiej oraz chrześcijaństwa.

W gimnazjach klasycznych obowiązkowa była łacina, a często także greka. Znajomość języka łacińskiego traktowano jako podstawę kultury umysłowej, ćwiczenie logiki myślenia i rozwijanie wrażliwości językowej. Uczniowie tłumaczyli dzieła Cycerona, Horacego czy Cezara, co kształciło ich zdolności analityczne i uczyło precyzyjnego formułowania myśli. Łacina była nie tylko przedmiotem, lecz symbolem przynależności do tradycji europejskiej i świadectwem wysokiego poziomu intelektualnego.

Charakterystyczne dla przedwojennej szkoły było także duże przywiązanie do porządku, mundurków i ceremoniału szkolnego. Uczniowie musieli zachowywać się z godnością i szacunkiem wobec nauczycieli. Nauka była bardziej formalna niż dziś, a dyscyplina surowa w porównaniu do dzisiejszych czasów. System ocen był wymagający, a egzaminy zwłaszcza maturalny stanowiły poważne wyzwanie.  Współczesne nauczanie częściej skupia się na umiejętnościach praktycznych, technologicznych i interdyscyplinarności, korzystaniu z dóbr Internetu czy sztucznej inteligencji, natomiast w okresie międzywojennym celem było uformowanie człowieka światłego i świadomego swojej roli w społeczeństwie w oparciu o kulturę słowa i formację moralną.

Prekursor działań na rzecz praw dziecka Janusz Korczak uważał, że każde dziecko ma prawo do błędu, do szacunku, do tajemnicy i do bycia sobą. Centralnym elementem jego pedagogiki była miłość i zaufanie do dziecka. Pisał: „Nie ma dzieci – są ludzie, lecz o innej skali pojęć, innym zasobie doświadczenia, innym popędzie uczuć.”

Stary Doktor przypominał nauczycielom, że dzieciństwo to nie próba generalna życia — to samo życie: “Dobry wychowawca, który nie wtłacza a wyzwala, nie ciągnie a wznosi, nie ugniata a kształtuje, nie dyktuje a uczy, nie żąda a zapytuje – przeżyje wraz z dziećmi wiele natchnionych chwil.”

Nie każdy miał szczęście spotkać na swojej ścieżce edukacyjnej wspierającego wychowawcę, ale każdy z nas może nim kiedyś zostać – dla kogoś z rodziny, z sąsiedztwa, z pracy, słabszego czy zagubionego człowieka.

Te refleksje chciałabym zakończyć przesłaniem kardynała Stefana Wyszyńskiego, który przypominał: „Szkoła musi być narodowa, musi dać dzieciom i młodzieży miłość do Ojczyzny, do kultury domowej, rodzinnej i narodowej. I musi wychować w tym duchu.”

                                                                                              Małgorzata Jaroszek

Website |  + posts

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *