Moje recenzje: Wojciech Roszkowski – „Roztrzaskane lustro”

Moje recenzje: Wojciech Roszkowski – „Roztrzaskane lustro”

Drodzy Czytelnicy, zanim przystąpię do przedstawienia swych recenzyjnych „3 groszy” komentując dzieło prof. Wojciecha Roszkowskiego „Roztrzaskane lustro”, pozwolę sobie pójść na łatwiznę i przedstawić co na ten temat napisał wydawca, czyli „Biały Kruk”, i to chyba lepiej ode mnie zachęci was do sięgnięcia po tę książkę, mającą w podtytule dopisek „Upadek cywilizacji zachodniej”. Chcę tylko dodać, że została ona wydana w 2019 r. czyli przed napaścią Rosji na Ukrainę, pandemią oraz zwycięstwem D. Trumpa, stąd nie znajdziecie Państwo wątków temu poświęconych, a z pewnością takie by się znalazły (co nie zmienia jednak przenikliwości opisu i analiz autora).

Koniecznym jest też, choć skrótowo, przedstawić postać tego wybitnego naukowca, który swą karierę rozpoczął w 1990 r. będąc pracownikiem Instytutu Studiów Politycznych PAN (w latach 1994-2000 został tam dyrektorem) jako kierownik Zakładu Europy Środkowo-Wschodniej. Tego roku objął też funkcję prorektora Szkoły Głównej Handlowej (do 1993 r), był redaktorem naczelnym „Studiów Politycznych” i szefem Rady Muzeum Historii Polski. Wykładał kilka lat na uczelniach w USA, specjalizując się w historii najnowszej, gospodarczej i naukach politycznych. W 2016 r. ukazało się jego monumentalne, 3-tomowe dzieło „Świat Chrystusa”(praca nad nim trwała z przerwami prawie 50 lat), za które otrzymał prestiżową nagrodę „Feniks”.

Lewicowo – liberalny skowyt wywołały dwa podręczniki historii pt. „Historia i Teraźniejszość” (lata 1945-79 i 1980-2015), a niedawno cieszyliśmy się jego 2-tomową „Historią chrześcijaństwa”. Prof. W. Roszkowski ma też za sobą 5 letni epizod polityczny, gdyż w latach 2004-09 był europosłem z listy PiS (nie starał się o reelekcję). Logika i argumentacja używanych przez niego argumentów nie mają sobie równych, co wynika z erudycji, dlatego bez problemów niszczy fałszywe narracje na temat wiary, rodziny, narodu, prawa, historii i polityki. Jest zdecydowanym przeciwnikiem ideologii gender i dechrystianizacji życia publicznego. I to byłoby na tyle tej „krótkiej” biografii…

Tak więc „Biały Kruk” pisze: „Ta książka jest jednym z najważniejszych dzieł współczesnej humanistyki, nie tylko polskiej. Wybitny uczony i pisarz, wielki erudyta prof. Wojciech Roszkowski, dokonuje w niej bilansu naszej cywilizacji. To bilans dramatyczny. Upadek zachodniej cywilizacji, do której przecież i my Polacy należymy, wieszczono co prawda już sto lat temu, ale wtedy była to bardziej przepowiednia niż udokumentowana teza. Dziś nasze wielowiekowe dziedzictwo kulturowe zostało przez elity europejskie i amerykańskie w całości odrzucone, co uznaje się za wyraz…postępu. Autor pisze, że „ludzie średniowiecza zabijali się z chciwości, żądzy władzy lub z powodów religijnych, lecz nie w imię postępu. Zabijanie w imię postępu stało się wynalazkiem ery nowożytnej”.

Obecnie usiłuje się obalić nawet tak fundamentalne dla ludzkiej wspólnoty instytucje jak rodzina oparta na naturalnym związku mężczyzny i kobiety. Bezkarna swawola zyskała miano pełni wolności. Demokracja może wyrażać wolę większości, ale tylko w tym przypadku, gdy ta większość akceptuje lewicowy światopogląd. Nawet piękno w sztuce, ta pociecha człowieka w czasach najtrudniejszych, musiało ustąpić miejsca brzydocie, a nawet zboczeniom, gdy artyści zanegowali świat wartości. Bardziej wierzy się celebrytom niż wielkim, prawdziwym autorytetom i potężnym umysłom. W czasach niby nowoczesnych zabobon osiągnął nieprawdopodobne rozmiary (np. we Włoszech działa 350 tys. wróżbitów); po „uśmierceniu” Boga, na Jego miejsce stawia się człowieka.

Moje recenzje: Wojciech Roszkowski – „Roztrzaskane lustro”

Ofiarą „postępowych” teorii, które zdominowały nie tylko świat kultury, ale także politykę i media, padła nawet prawda i jak pisze autor: „Przez wieki całe ludzi trudzili się by przezwyciężać niesprawiedliwość, złe zwyczaje, okrucieństwo, nadużycia władców i inne ciemne strony ludzkiego żywota, a obecnie część neutralnych światopoglądowo intelektualistów, a w ślad za nimi często też szary człowiek, kwestionują oceny moralne ludzkich działań i jakąkolwiek prawdę o świecie. Konsekwencją takiej postawy jest zrównanie zbrodni i osiągnięć, wierności i zdrady, bohaterstwa i tchórzostwa, mądrości i głupoty, prawdy i kłamstwa.
Obrazowo rzecz ujmując, zwolennicy teorii o istnieniu wielu prawd, chcą się przejrzeć w roztrzaskanym lustrze”.

Autor analizuje setki przejawów dekadencji czyniąc to w sposób wielostronny i barwny. Jego opisy i refleksje są logiczne oraz przekonujące. Język książki jest jej niepodważalną zaletą: lapidarny, skrzący dowcipem oraz mimo poruszania skomplikowanych spraw – precyzyjny i zrozumiały.

„Roztrzaskane lustro” wciąga Czytelnika i zaprasza do myślenia. Jest to także oręż w walce o przetrwanie zachodniej cywilizacji, autor bowiem podkreśla, że z upadku można się podnieść, i to jeszcze nie musi być kres. Ale zarazem przestrzega: „Zło udaje, że go nie ma. Ale zło jest. Nie ominiemy go. Unikając ocen, powątpiewając w jego istnienie i możliwość odróżnienia od dobra, karmimy je bezkarnością. Grzęznąc w mniejszym złu, wspomagamy większe. Zło jest potężne, ale jest potężne naszymi słabościami”.

Tyle „Biały Kruk”, a teraz ja. Nie będę się starał streścić 15 rozdziałów książki, a zamiast tego wybiorę kilka szczególnych poruszanych spraw by je ciut omówić, choć z pewnością te pominięte nie są mniej ważne, ale zmusza mnie do tego objętość materiału zawartego na 550 str. (pominę np. I rozdział, gdzie autor wyjaśnia czym w ogóle jest cywilizacja zachodnia, oparta na porządku moralnym wynikającym z etyki monoteizmu, w którego centrum była wiara w Boga i Jego panowanie nad światem materialnym i duchowym).

Drugi rozdział pt.”Korzenie współczesności” uzasadnia, dlaczego cywilizacja zachodnia była chrześcijańską ze swej natury oraz proces utraty tego dziedzictwa, który właściwie zaczął się wraz z rewolucją protestancką. Bo to właśnie w reformacji ma swe korzenie cały szereg nieszczęść, które stały za „początkiem końca” tj. lansowanie przez myślicieli Oświecenia „ery rozumu”, co jak wiadomo miało swój finał w Rewolucji Francuskiej z jej wspaniałymi „osiągnięciami” jak ludobójstwo prowincji Wandea ( o tysiącach ofiar terroru nie wspominając). To też wtedy narodziły się masoneria, antykościelny libertynizm, rewolucja obyczajowa, nihilizm, ateizm z jego kultem Najwyższej Istoty, zaś kilkadziesiąt lat później F. Nietzsche ogłosił „śmierć Boga” głosząc objęcie panowania przez „nadludzi”, co tak skrzętnie podchwycił niemiecki nazizm z jego polityką rasowej wyższości.

Prawie równocześnie pojawiły się także utopie komunistyczne z marksizmem, co wiadomo jakie przyniosło skutki oraz ewolucjonizm negujący konieczność istnienia Pana Boga w akcie stworzenia życia. Z kolei w dziedzinie typowo duchowej triumfu święcił S. Freud i jego współpracownik C. G. Jung oraz początki irracjonalizmu, które objawiły się w powstaniu sekt ezoterycznych stanowiących powrót do szeregu uśpionych ruchów okultystycznych i gnostyckich.

Pisząc o powyższych sprawach autor zauważa, iż były one prekursorem zmian, które miały konsekwencje w postaci zjawisk kulturowych i społecznych skutkujących narodzinami „miękkiego rozkładu” cywilizacji zachodniej, co wszak nie nastąpiło błyskawicznie, ale było procesem długofalowym i bardzo głębokim. By to osiągnąć nastąpił niepisany sojusz jednoczący polityczny libertarianizm, ideologię (bo to nie religia a mieszanina panteizmu, ezoteryki, gnozy i synkretyzmu czerpiącego z różnych wyznań) New Age oraz postmodernizm. Do osiągnięcia celu konieczna była dechrystianizacja Zachodu i moralności opartej na Dekalogu, zaś w krajach poddanych dyktaturze komunistycznej sięgnięto po sprawdzone wzorce czasów Rewolucji Francuskiej, czyli fizycznej zagłady chrześcijaństwa przez eksterminację jego wyznawców (nie będę tego raczej opisywał, bo rzecz dotyczy cywilizacji zachodniej, a przecież nikt do niej nie zaliczy Chin czy Rosji).

Tak więc laicyzm i „świeccy humaniści” przystąpił do walki z „dogmatyzmem religijnym”, a jego uosobieniem był Kościół katolicki (bo protestantyzm był już chrześcijański tylko z nazwy), który to atak szedł z zewnątrz i (ważniejszy) od wewnątrz, przez penetrację jego struktur i promowanie „swoich”, by pięli się po szczeblach hierarchii kościelnej na najwyższe stanowiska. Szczytowym dokonaniem było tu przejęcie Soboru Watykańskiego II i wypuszczenie na świat jego ducha, który z czasem, co dziś doskonale widać, doprowadził do protestantyzacji Kościoła.
Jak już zaznaczył W. Roszkowski ważnym, a być może krytycznym elementem ataku na chrześcijański charakter cywilizacji zachodniej, była agresja skierowana na moralność, a dokładnie wywołanie seksualnej rewolucji obyczajowej i jej początkiem była rewolta studencka na uniwersytetach i kampusach studenckich w USA i Europie Zachodniej. Była to iście szatańska przebiegłość i „inwestycja w młodych”, bo wiadomo że wychowankowie uniwersytetów zajmą eksponowane miejsca w elitach, a „czym skorupka za młodu nasiąknie…”, sami Państwo wiecie.
Paliwa dostarczył tu protest wobec interwencji USA w Wietnamie oraz powstały ruch hippisowski „dzieci-kwiatów” z ich chęcią „przełamywania barier” i tym, że „zabrania się zabraniać”. Części z nich narkotyki, muzyka rockowa i grupowy seks nie wystarczyły i skierowali się ku planom wywołania zbrojnej rewolucji antykapitalistycznej (ruch Weather Undergound i Czarne Pantery), co jednak z powodu małego entuzjazmu miało bardzo ograniczony zasięg.

Natomiast bardzo udanym okazało się uderzenie w intymną sferę ludzkiej seksualności, rodzinę i płciową tożsamość człowieka czemu pomogły naukowe badania wątpliwych autorytetów głoszących, iż pozbawiona zahamowań „wolna i niedyskryminująca miłość” jest panaceum na wszelki stres i dostarczycielem ludzkiego szczęścia. Pomocne było w tym wprowadzenie pigułki antykoncepcyjnej czy pełne manipulacji i przekłamań badania A. Kinsey’a dowodzące, że w ludzkich zachowaniach seksualnych nie ma norm lub zachowań perwersyjnych, więc jak to ujął jeden „wybitny ekspert” z Polski: „Róbta, co chceta”.

Likwidacja bariery wstydu i zniesienie pojęcia normalności pozwoliły na nieskrępowane pojawienie się otwartych zachowań homoseksualnych obojga płci i wręcz ich gloryfikację jako uzewnętrznienie „wolności ludzkiej”. Sceny erotyczne, pornografia i różne perwersje stały się normą mass kultury (muzyka, kino, literatura), co było wspomagane przez używanie narkotyków. To nie dopiero interent, ale już wtedy w latach ’60 szybkość z jaką radio i telewizja docierały, i kształtowały umysły młodego pokolenia, były przerażające, promując hedonizm, skrajny i wynaturzony indywidualizm oraz zakwestionowanie głównych do tej pory cech chrześcijańskiej kultury Zachodu.

Jan Paweł II podczas swej wizyty w Polsce, w jednym z przemówień zauważył (czego znaczenie znakomicie oddaje język polski), że „Wolność jest dana, ale i zadana” i kwestii tej autor dotyka w rozdziale pt. „Poza dobrem i złem”, pisząc o temacie relatywizmu moralnego. Genezą tego moralnego okaleczenia można znaleźć w przyjęciu odrzucenia prymatu Boga, prawa naturalnego i Dekalogu nad indywidualnym, ludzkim sumieniem i czynieniu się jego panem, bez istnienia żadnych ograniczeń czy tabu. Relatywizm moralny doprowadził do banalizacji zła i choć może nie jego wprost akceptacji, jako preferowanej postawy moralnej, to jednak uznanego za jedną z możliwych do wyboru przez człowieka opcji zachowań i decyzji.

Tylko jak wytłumaczyć to niezliczonym milionom ofiar różnych totalitaryzmów, począwszy od Rewolucji Francuskiej, które własnym życiem zapłaciły za „wolność wyboru” ich katów? Jeśli się odrzuci granice i zakwestionuje ograniczenia stawiane nam przez „normalną” moralność, to jak można się potem dziwić zbrodniarzom tłumaczącym się, iż ich „wolność” znalazła ekspresję w popełnianych ohydnych czynach.
Postawa względności prowadzi do odrzucenia uniwersalnego systemu ocen moralnych wpisanych w ludzki genom i akceptacji wszelkiego rodzaju półprawd, „post-prawd” i zwykłych kłamstw.

Specjalny akapit w tym rozdziale autor poświęcił postawie Kościoła po Vaticanum II i powstaniu „katolicyzmu otwartego” z jego stopniową akceptacją środków antykoncepcyjnych (po odrzuceniu encykliki Pawła VI Humane vita), homoseksualizmu, zniesieniu celibatu aż do wyświęcania kobiet; w ten sposób katolicka lewica stopiła się w jedno z laicką, będącą w swej istocie antychrześcijańską.

Kwintesencją tego mariażu z piekła rodem stało się powstanie tworu nazwanego „kulturą śmierci” z jej mentalnością aborcyjno-eutanazyjną, dlatego cywilizację zachodnią można dziś określić jako „cywilizację śmierci”, bo jak ją można nazwać inaczej, skoro aborcję promuje się jako „prawo człowieka” i kwestię egzekwowania „zdrowia i praw reprodukcyjnych kobiet”?

W rozdziale dedykowanym „liberalnej demokracji” prof. Roszkowski umieścił żartobliwą uwagę, w której coś jest, a mianowicie, że „Z liberalną demokracją jest trochę tak jak ze świnką morską, która ani nie jest świnką, ani morską” i przywołał określenie swego dobrego znajomego prof. Ryszarda Legutko, który bez tzw. owijania w bawełnę stwierdził, iż „Liberalna demokracja (LD) stanowi poniekąd większą mistyfikację ideologiczną niż socjalizm” (sugerował istnienie podobieństwa między LD i totalitaryzmem nowego typu). Czy obaj profesorowie mają rację? Pewnie tak i gdyby „Roztrzaskane lustro” byłoby pisane w trakcie lub tuż po pandemii Kaszel-19, przedstawiony obraz i argumenty byłyby bez wątpienia bardziej ostre oraz przekonujące. Szczególną deformację teoretycznych założeń działania LD daje się nie jakoś teoretycznie, ale doskonale w praktyce widzieć w działalności organów Unii Europejskiej i jej agend. Głoszone wszem i wobec piękne zasady oraz zalety działania LD są znakomitym przykładem stosowania „nowomowy” a la G. Orwell a także kreatywnego języka, którego nie powstydziłby się najlepszy specjalista od propagandy.

Nieraz unijne nawijki są tak jasno bałamutne i kłamliwe, iż wprost budzą odrazę i pytanie: czy ktoś to może kupić, ale pewnie podążają za ekspercką opinią J. Goebelsa, że kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą. Autor w tym kontekście przywołuje też haniebną, kłamliwą rolę mediów wszelkiego rodzaju tzw. głównego nurtu (a raczej ścieku), pełniących rolę tuby propagandowej i mogących uzasadnić każdą postępową nawijkę „liberalnych demokratów”.

Ostatnie dwa rozdziały są poświęcone utracie tożsamości, na co głównie składają się zaburzenia pamięci jeśli chodzi o historię i związane z nią dziedzictwo oraz dewiacje w kulturze, a także nieprawdopodobny atak na instytucję rodziny. Tak więc po pierwsze, co szczególnie widać w Europie, rządzące przez lata elity skutecznie wyrugowały z pamięci społecznej fakt, iż cywilizacja zachodnia by nie istniała, gdyby nie była chrześcijańska. Ta amnezja rozwinęła się następnie w fałszowanie rzeczywistości (gloryfikacja np. zbrodni założycielskiej Republiki Francuskiej przy pomocy morderczej rewolucji) oraz nachalne promowanie tylko „naszych wartości demo-liberalnych”.

Jeśli chodzi o kulturę, to na dobrą sprawę istnieje tylko w postaci marginalnej związanej z środowiskami konserwatywnymi i tradycyjnym katolicyzmem; całą resztę można faktycznie nazwać antykulturą. W kwestii agresji na normalną rodzinę globalne elity uznały, iż konieczne jest jej zniszczenie, bo faktycznie na zdrowej rodzinie buduje się zdrowe społeczeństwo, stąd usilne parcie do deformacji nawet samego pojęcia rodziny, przez legalizowanie prawne tych „tęczowych”.

Na koniec, jako podsumowanie przypomnę krótko diagnozę wypływającą z dzieła prof. W. Roszkowskiego, a mianowicie, że krytyczną przyczyną upadku cywilizacji zachodniej (może się to odwlecze w czasie po zwycięstwie D. Trumpa, ale i tu nie ma gwarancji) jest podcięcie jej chrześcijańskich korzeni i związany z tym upadek moralności, co było zawsze w historii „początkiem końca” zagłady każdego imperium. Jak ma przetrwać cywilizacja której credo opiera się na aborcji, eutanazji, „małżeństwach” homo, ideologii gender?
Trudno powiedzieć jaki rodzaj globalnej tyrani powstanie, ale z pewnością nowy twór nie będzie można w żaden sposób nazwać „cywilizacją”. Czy tak się stanie? Oby nie, ale szanse na to są coraz mniejsze…

+ posts
author avatar
Andrzej Otomański

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *