Moje recenzje: Wojciech Roszkowski – Historia chrześcijaństwa (I)

Moje recenzje: Wojciech Roszkowski – Historia chrześcijaństwa (I)

Ponieważ recenzując  „Roztrzaskane lustro” przedstawiłem bliżej sylwetkę i dokonania autora tej książki, uważam za zbyteczne powtórne przypominanie postaci wybitnego historyka i pisarza Wojciecha Roszkowskiego, którego innym dziełem dłużej zajmę się, a mianowicie „Historii chrześcijaństwa”, na napisanie której profesor nie poświęcił tyle czasu co na „Świat Chrystusa” (czyli z przerwami ok. 50 lat). Tym niemniej 2-tomowa „Historia…” jest pracą monumentalną, nad którą spędził on zapewne setki, jeśli nie tysiące godzin. Przywołam tu komentarz wydawcy („Biały Kruk”) z okładki, który jest adekwatny tak bardzo do zawartych w książce treści:
„Żeby mieć argumenty, trzeba posiąść wiedzę; by skutecznie bronić Kościół, należy poznać jego historię. Najlepiej taką, której autorem jest wybitny pisarz i wierny Kościołowi, a nie zdeklarowany lub zamaskowany wróg, bowiem ten zawsze będzie używał manipulacji, udając „obiektywnego” badacza w celu siania wątpliwości. W ten sposób powstało wiele błędnych stereotypów na temat życia Pana Jezusa i działania Kościoła w ciągu XX wieków. Z takimi stereotypami rozprawia się Autor tej książki; druga przyczyna jej napisania to kryzys, w jakim się obecnie Kościół znajduje, przy czym profesor nie zgadza się z opiniami, iż jest on zwiastunem jego ostatecznego upadku. Dowodzi on, że od swego powstania Kościół zmagał się z różnymi zagrożeniami inicjowanymi od środka i z zewnątrz, a mimo to zawsze znajdował siły i sposoby, by kryzys pokonać oraz kontynuować swą misję. Zwyciężał mocą swego Boskiego Założyciela i aktywnością swoich, wiernych Jemu i Jego Kościołowi, wyznawców”.

Chcę też dać głos samemu Autorowi, który tak wypowiada się o konieczności napisania swego dzieła:
„Książka ta nie ma ambicji ukazania pełnej historii Kościoła, lub ogólniej chrześcijaństwa, ale jest zbiorem szkiców, mozaiką spraw i sylwetek, których bliższe poznanie może dziś pomóc zwykłemu czytelnikowi uzmysłowić sobie bogactwo, znaczenie oraz nieuniknione słabości instytucji, która została wprawdzie założona przez Chrystusa, ale kształtowana była przez 2 tysiąclecia przez ludzi, czasem nader ułomnych.

Określenie czym jest Kościół, jakie są jego granice, źródła poznania jego historii, jak opisać uwarunkowania zewnętrzne, które go kształtowały i wiele innych spraw, nie jest nieraz łatwe. Niewątpliwie jednym z motywów napisania tej książki, były problemy trapiące Kościół obecnie i niektórzy twierdzą, że są one tak poważne, iż zagrażają jego istnieniu a nawet zwiastują upadek. Nie sądzę by tak się stało, bo mamy zapowiedź samego Jezusa, iż bramy piekielne go nie przemogą. Kościół jest zorganizowany przez ludzi ale jest też dziełem Chrystusa, który zawsze nas wspomaga przez Ducha Świętego. Byle byśmy tego chcieli…”
 
W. Roszkowski w I części przedstawia szerzej tło i bohaterów początków narodzin chrześcijaństwa, bo wszak historia Kościoła to w pewien sposób historie życia jego członków, osadzone w konkretnych warunkach i okolicznościach społeczno – historycznych. Tak więc autor przedstawia  postać Maryi i jej Syna, osoby Apostołów i innych postaci dramatu, który doprowadził do Jego śmierci na krzyżu (stał się po latach symbolem chrześcijaństwa). Dowiadujemy się też o symbolice stojącej za rozdarciem zasłony w Świątyni oraz dlaczego uczniowie Jezusa, nie mówiąc już o Żydach, nie mogli pojąć, że Mesjasz w żaden sposób nie będzie miał atrybutów ziemskiego władcy, bo jak zaznaczył sam Chrystus „królestwo Moje nie jest z tego świata”(stąd wzięło się odrzucenie przez Żydów Jezusa jako oczekiwanego Mesjasza).
 
 W tym rozdziale autor pisze o całym kontekście oczekiwania na Mesjasza, dalej opisuje początki spisania Dobrej Nowiny przez Ewangelistów oraz rolę listów św. Pawła w szerzeniu nauki Mistrza z Nazaretu wśród pogan. Krótko przypomina także drogi uczniów i życie pierwszych chrześcijan, którzy od samego początku byli narażeni na prześladowanie, z początku przez Żydów (przykład to aktywność św. Pawła przed nawróceniem), a potem już przez cesarstwo rzymskie.
 
Znany jest też fakt, iż gdyby nie te prześladowania i rozproszenie uczniów oraz wiernych po zniszczeniu Świątyni w 70 r. po całym obszarze Imperium, chrześcijaństwo mogłoby istnieć w formie jakieś specjalnej żydowskiej sekty o bardzo ograniczonym zasięgu. Lecz Boża Opatrzność wiedziała co robi, a to co miało Kościół zniszczyć przyczyniło się do jego rozprzestrzenienia i dodatkowo zamiast religii tylko judeochrześcijańskiej, powstała ta uniwersalna, która nie miała względu na narodowość wyznawców.
 Inny paradoks to fakt, iż powszechne w tamtych czasach męczeństwo uczniów oraz niezliczone świadectwa pierwszych chrześcijan płacących własnym życiem za wyznawaną wiarę, zamiast strachu i zamknięcia się w sobie, przyniosło niepohamowany rozwój (jakże prawdziwe jest stwierdzenie, że narodziny wczesnego Kościoła są zbudowane na krwi jego męczenników). Gdy się spojrzy na historię Kościoła z perspektywy 2 tysięcy lat i przypomni jakie były jego początki, to tylko Bożej opatrzności można przypisać jego istnienie do tej pory.
 
Tak więc zaczynam genezę narodzin chrześcijaństwa od króciutkiego opisu sytuacji, tuż przed destrukcją Świątyni. Palestyna był w tym czasie krajem bardzo niespokojnym z powodu podzielenia społeczeństwa, w którym dużą część stanowili pogańscy Grecy i zhellenizowani Żydzi, traktowani przez swych rodaków -ortodoksów niemal jak poganie. Z kolei arystokracja świątynna, podobnie jak stronnictwo saduceuszy, ułożyło sobie stosunki z rzymskim okupantem. Wśród wykształconych Żydów przeważali faryzeusze, z których rekrutowali się radykalni zeloci, nienawidzący władzy Imperium i od czasu do czasu prowokacje ze strony żołnierzy wywoływały krwawe zamieszki.
 
W 66 r. prokurator Florus wobec problemów z poborem podatków uznał, iż skarb świątynny należy do cezara i wobec protestów użył wojska do stłumienia protestów, aresztując wielu przywódców żydowskich co wywołało ich kolejną falę. Gdy opuścił  Jerozolimę zostawiając na straży niewielki garnizon, ośmieleni tym żydowscy radykałowie wywołali powstanie uderzając zbrojnie na Rzymian. Nie będę się tu wdawał w historię walk i przejdę do finału, czyli roku 70 gdy Tytus, syn nowego cesarza Wespazjana z armią liczącą kilkanaście legionów zakończył rebelię przypadkowym spaleniem Świątyni i splądrowaniem miasta. Ta porażka spowodowała całkowite zmiany w życiu Żydów, bo nie tylko zniszczono bazę  judaizmu jaką była Świątynia, ale też namiastki instytucji państwowych.
 
Pogłębiła się występująca już wcześniej wrogość między wyznawcami Chrystusa i Synagogą, ze wzajemnymi oskarżeniami o przyczyny klęski powstania, a obie strony doszły właściwie do logicznego wniosku o wzajemnym wykluczeniu się obu religii co dobrze opisał historyk Paul Johnson: „Chrześcijanie nie mogli przyznać, iż Jezus był czymkolwiek mniej niż Bogiem, bez odrzucenia istoty i celu swego ruchu. Jeżeli Chrystus nie był Bogiem, chrześcijaństwo było niczym. Jeśli Chrystus był Bogiem, judaizm był fałszywy. Tak więc uznanie Chrystusa za Syna Bożego było nie do przyjęcia dla judaizmu pozbawionego Świątyni, który stał się od tej pory judaizmem rabinicznym”.
 
Rzecz jasna pierwsi chrześcijanie byli Żydami, więc początkowo „nazarejczycy” byli traktowani przez Rzymian jako sekta żydowska i na dobrą sprawę z powodu utrzymywania przez nich także części zwyczajów żydowskich, właściwe byłoby określenie ich jako judeochrześcijan. Jak wiemy sytuację tę zmieniło odrzucenie przez przywódców Izraela misji Chrystusa i skazanie Go przez Sanhedryn na śmierć za rzekome bluźnierstwo (uczynienie się Bogiem).
 
Kolejny przełom to nawrócenie setnika Korneliusza, który został przez Piotra Apostoła odwiedzony w jego domu i ochrzczony z wszystkimi domownikami, co spotkało się z wyrzutami innych Apostołów i uczniów, o wejście do domu poganina oraz wspólne z nim biesiadowanie (przez kontakt z „nieczystymi” postąpił wbrew prawu Mojżesza). Zdecydowana relacja Piotra, iż uczynił tak na polecenie Ducha Świętego spowodowała zmianę w podejściu Apostołów, którzy stwierdzili, że: „A więc i poganom udzielił Bóg łaski nawrócenia”. Stanowisko to poparli Paweł i Barnaba, którzy przybyli na I sobór do Jerozolimy opowiadając o sukcesach w nawracaniu pogan, zaś kuzyn Jezusa Jakub, przypomniał pisma proroków Amosa, Jeremiasza i Izajasza mówiące o nawróceniu wszystkich narodów. Podczas spotkania ustalono też, ich nowo nawróconych pogan nie będzie się zmuszać do obrzezania.
 
Wszystkie wymienione wydarzenia pchnęły chrześcijaństwo ku rozprzestrzenianiu się na wszystkie zakątki Imperium, co oczywiście nie nastąpiło natychmiast, ale po tym gdy Jerozolima została zrównana z ziemią po powstaniu Bar Kochby w 135 r. chrześcijaństwo przestało być kojarzone z judaizmem i stawało się religią uniwersalną.
 
 
Zniszczenie Świątyni miało swe konsekwencje głównie dla judaizmu, a pośrednio też dla chrześcijaństwa. Jeśli chodzi o ortodoksyjnych Żydów to monopolistyczne znaczenie miała odtąd Synagoga, w której do końca II wieku powstało wiele szkół rabinistycznych, generalnie połączonych przez Torę, lecz z czasem też ewoluujących w kierunku nowych prądów duchowych, który to proces przyniesie z czasem duże rozbicie judaizmu na wiele nurtów i sekt.
 
Z kolei wśród części judeo-chrześcijan powstały konflikty na punkcie traktowania swych współbraci ex-pogan, co podsycali umiejętnie rabini. Dodatkowo, w ich środowisku pojawiły się synkretyczne sekty oparte na jakichś „objawieniach” jak np. ebionici, którzy uznawali Chrystusa za Mesjasza, lecz odrzucali Jego boskość i dziewicze poczęcie z Ducha Świętego. Trwali też przy praktykach związanych z prawem mojżeszowym, przyciągając część judeochrześcijan. Inna sektą byli elkesaici, głoszący zachowanie prawa mojżeszowego i nowy chrzest na odpuszczenie grzechów.
 
W tym czasie metodą głoszenia Ewangelii był przekaz ustny, ale z powodu pojawienia się dużej liczby apokryfów, koniecznym było zastąpienie go autoryzowanym przez młody Kościół zbiorem pisanym, choć nie miał on wtedy jeszcze formy oficjalnego kanonu Pisma Świętego. Tym niemniej po dłuższych dyskusjach synody w Hipponie (393 r.) i Kartaginie (397 i 429) ustaliły kanon Starego Testamentu na 46 ksiąg (Żydzi po upadku Świątyni odrzucili księgi napisane po grecku) oraz kanon Nowego Testamentu liczący 27 ksiąg.
 
Ten łączny kanon jako Biblia chrześcijańska został potwierdzony przez sobór Trydencki i oba watykańskie.
Jak już wspomniałem, od samego początku chrześcijaństwo było narażone na podziały i przyjście „fałszywych proroków”, co zresztą zapowiedział sam Chrystus, a ich grupowe imię skrywa się pod pojęciem gnozy. Tak więc gnostycy twierdzili, że najwyższa, nierozpoznawalna moc Boga skrywa się w niedostępnych regionach duchowości, ale wg gnostyków „wybrani” mogą zdobyć władzę nad duchami i nieśmiertelność poprzez odpowiednią wiedzę (takie znaczenie ma greckie słowo „gnosis”), czyli pewne wtajemniczenie, praktyki magiczne i gnostycki chrzest.
 
Jak pisze prof. Roszkowski: „Doktryny gnostyckie zawierające pozornie pewne elementy judeochrześcijańskie, były obce nauce chrześcijańskiej, zaprzeczając istnieniu Trójcy Świętej oraz odkupieńczej śmierci i zmartwychwstaniu Syna Bożego. Nauki gnostyckie były wyzwaniem dla chrześcijaństwa, ale nie opierały się na świadectwach o Chrystusie, lecz stanowiły wobec nich konkurencję”. Jednymi z ważniejszych gnostyków w połowie II wieku byli Walentyn i Marcjon którzy mieli licznych następców, zaś w III w. Mani pochodzący z sekty elkesaitów postanowił stworzyć nową religię synkretyczną obejmującą nauczanie irańskiego Zatatustry, elementy judeochrześcijańskie i różne prądy gnostyckie (sam Mani przedstawiał się jako „apostoł Chrystusa”). Manicheizm w odmiennej formie jest prekursorem ideologii New Age.
 
Słowo „męstwo” jest synonimem męskości i odwagi, ale tą cechą można obdarzyć wiele kobiet, które były męczennicami za wiarę, a pierwsze trzy wieki istnienia chrześcijaństwa dostarczyły aż nadto przykładów tego heroizmu wyznania Chrystusa za cenę dania swego życia (nie znaczy to oczywiście by mężczyźni też nie byli męczennikami). Do historii przeszła fala prześladowań chrześcijan znana jako tzw. pogrom aleksandryjski, gdzie władze rzymskie starały się eksterminować głoszących Ewangelie, ale zginęły także setki zwykłych chrześcijan.
 
Jednak największe nasilenie i groźbę dalszej egzystencji młodego Kościoła spowodowały edykty cesarza Dioklecjana na progu IV wieku, które nakazywały zniszczenie świątyń, spalenie ksiąg kościelnych, pozbawienie urzędników cesarskich wyznających chrześcijaństwo pracy, zaś wiernych trwających przy Kościele wtrącanie do więzień. Tylko Galia, Hiszpania i Brytania rządzone przez Konstancjusza Chlorusa uniknęły okrutnych prześladowań, a po reszcie Imperium rozlała się szeroka fala represji, kiedy więzienia zapełniły się biskupami, kapłanami, diakonami, lektorami i egzorcystami.
 
Masowe mordy dotknęły wszystkich chrześcijan, którzy odmówili składania ofiar pogańskim bożkom i dopiero po wzajemnych walkach wśród kolejnych cezarów, dwaj z nich Konstatntyn i Galeriusz w maju 311 roku podpisali edykt cofający prześladowania na całym obszarze imperium.
W 313 r. Konstantyn zawarł rozejm z Licyniuszem, ogłaszając wspólnie tzw. edykt mediolański ustanawiający tolerancję religijną w obu częściach imperium, który to Licyniusz wskutek walki o wpływy złamał i dopiero w lipcu 314 r. gdy został pokonany przez Konstantyna, prześladowania chrześcijan we wschodniej części imperium ustały.
 
Początki chrześcijaństwa przyniosły narodziny ruchu monastycznego, który powstał w Egipcie głównie wśród tamtejszych chłopów pod koniec II wieku, ale pierwszymi mnichami byli również przedstawiciele zamożniejszej części społeczeństwa. U źródeł ruchu leżało pragnienie ścisłego zjednoczenia z Chrystusem, a za pełnię tego uznawano męczeństwo, o co w tamtych latach nie było trudno z powodu krwawych prześladowań. Monastycyzm to był głównie anachoretyzm, czyli samotne życie pustelnicze, choć jeden z jego pionierów św. Antoni z gronem naśladowców założył pierwszą współnotę pustelniczą, wyznającą ideał męczeństwa bezkrwawego, czyli życia zakonnego.
 
Ale istniał też ruch w wydaniu wspólnotowym założony przez św. Pachomiusza, który nad brzegiem Nilu założył pierwszą wspólnotę mniszą i pod koniec jego życia rozrosła się do 9 klasztorów liczących kilka tysięcy mnichów. Reguła tych wspólnot opierała się na czytaniu Pisma św., pism chrześcijańskich i pracy fizycznej, stawiając życie wspólnotowe ponad pustelniczym, przy czym mnichów obowiązywało ubóstwo, posłuszeństwo i celibat. Przykład Egiptu i wzory życia monastycznego zostały wkrótce przeniesione na Zachód a życie zakonne po jego ekspansji stało się ważnym czynnikiem umacniania chrześcijaństwa w Europie, wspomagając struktury Kościoła oraz pełniąc niezastąpioną rolę kulturotwórczą.
 
W II i III wieku starcie pogańskiej i chrześcijańskiej myśli filozoficznej i wysyp sekt gnostyckich, a także później herezji, spowodowały narodziny apologetyki, czyli obrony prawd wiary, do czego przyczynili się wielcy myśliciele tamtych czasów (choć nie wszystkie ich poglądy Kościół zaakceptował) jak św. Klemens z Aleksandrii, Tertulian, Orygenes, Dionizy Wielki, Atanazy Wielki, Bazyli, Grzegorz z Nyssy, Grzegorz z Nazjanzu, Ambroży i św. Augustyn. Byli to prawdziwi tytani intelektu, którzy spowodowali, iż myśl chrześcijańska stała się dominującą w dysputach filozoficznych i teologicznych, wskutek czego wielu wybitnych filozofów pogańskich nawróciło się na chrześcijaństwo. Nawet dziś, po wielu latach patrzy się z podziwem na ich erudycję, logikę rozumowania i argumentacji a dodatkowo zalety osobiste. I na tym zakończę ten odcinek, by w kolejnym zapoznać Państwa z potężnym kryzysem, który czekał Kościół…

+ posts
author avatar
Andrzej Otomański

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *